poniedziałek, 31 marca 2014

Między mszą i brewiarzem - duszpasterstwo alternatywne

Nie tylko wspólna modlitwa i katecheza, nie tylko "serwis  sakramentów", ale po prostu przebywanie z ludźmi, bycie obecnym na ulicy, w sklepie, w bibliotece. To zadanie i powietrze dla kapłana, jeśli nie chce on się "udusić" na własne życzenie. Duszpasterstwo wymaga, by ludzie spotykali mnie także poza kościołem jako normalnego człowieka, który robi zakupy czy uprawia sport. W przeciwnym razie ksiądz zbliży sie bardziej w skojarzeniach do niedostępnego księcia niż do ojca, jak zwykło się do niego zwracać w wielu krajach na wschód i zachód od Polski.
Mapa wojskowa z 1904 r.
W sobotę z młodzieżą wybrałem się na górę Chomiw (nazwa przed wojną: Chomowa). Z jej szczytu roztacza się piękny widok na dolinę Prutu, czarnoziemy i okoliczne miejscowości z Zabłotowem na czele (zob. powyżej). Na stoku góry znajduje się niewielki wyciąg narciarski oraz miejsce masowych mordów na Żydach z 1942 r. Wszystko bardzo blisko miasteczka - ok. 3 km. Na sobotę zapowiedziałem "katechezę w drodze" - rowerami pojedziemy do Gwoźdźca.
W niedzielę parafianie odpowiedzieli na zaproszenie, by wspólnie na plebanii obejrzeć film "Pasja" w reżyserii Mela Gibsona. Z pewnością osoby, które przyszły, skorzystały, bo chusteczki higieniczne wycierały ich wilgotne oczy...
Na zdjęciu: Chrystia, Wowa i Misza. Mój rower "trzyma" aparat.
Dwa rowery musiały zostać pożyczone od znajomych,
bo młodzi parafianie albo swoich nie mają, albo ich stan techniczny pozostawia wiele do życzenia.

czwartek, 27 marca 2014

Rosja rozciąga szpony możliwie z każdej strony

Chociaż już tydzień  nie oglądałem wiadomości w mediach, to jestem cały czas na bieżąco w istniejącej sytuacji. Wystarczy stanąć obok dwóch osób rozmawiających ze sobą na ulicy, żeby dowiedzieć się o najnowszych faktach i opiniach co do przyszłości. 1 kwietnia w Rosji rozpoczyna się pobór do wojska nowego rocznika, więc obecny czas jest najbardziej dogodny do rozpoczęcia wojny. Rosja wyrażnie chce odciąć Ukrainie dostęp do Morza Czarnego, którym w przyszłości ona i np. Polska mogłaby zaopatrywać się w alternatywne dostawy gazu. Jeszcze prezydent L. Kaczyński starał się o budowę gazociągu Odessa-Brody-Gdańsk, by tą drogą z Kaukazu sprowadzać surowiec. Dziś to już historia...
Co ci przypomina godło i flaga
Naddniestrza?
Wojska rosyjskie otaczają Odessę (miasto portowe) z dwóch stron: ze wschodu od Krymu, z zachodu od Mołdawii. Otóż w Nadniestrzu, samozwańczej republice oderwanej od Mołdawii i nieuznawanej oficjalnie przez żadne państwo świata, stacjonuje nieprzerwanie 14. armia rosyjska. Wojska miały się wycofać do 2003 r., ale "zasiedziały się" do dzisiaj, bo jak powiedział ros. min. obrony w 2006 r., są one potrzebne, dopóki w tym regionie "nie zapanuje pokój"... Funkcjonująca waluta - rubel naddniestrzański - nie jest wymienialny w żadnym kraju poza Rosją. Kilka tygodni temu, biorąc przykład z Krymu, parlament Naddniestrza zwrócił się z prośbą do Kremla o przyłączenie do Federacji Rosyjskiej. Czy ten fakt zauważyły zachodnie media?...
Wiedząc o powyższym, nie zdziwił mie fakt, gdy dowiedziałem się wczoraj, że widziano ukraińskie czołgi przy granicy w Mołdawią. Są one z pewnością i tam potrzebne.


wtorek, 25 marca 2014


Na zmianę klimatu, żeby nie myśleć tylko o tym co w mediach, pokazuję zdjęcia z drogi Kołomyja-Obertyn zrobione 5 tygodni temu. Odwiedziłem Obertyn wkrótce po przywróceniu  połączenia z tym miastem, bo przez tydzień nic tam nie mogło dojechać. Na szczęście był prąd, a na miejscu działała cały czas piekarnia.
Obecnie ma się wrażenie, jakby zaraz po zimie przyszło lato, bo takie są różnice temperatur, tymczasem na zdjęciach zaspy momentami były powyżej samochodu...


poniedziałek, 24 marca 2014

Ostatni tydzień darmowych przesyłek na Ukrainę!

Wszyscy, którzy do końca marca br. chcieliby pomóc mieszkańcom Ukrainy i wysłać do nich paczki* z żywnością czy odzieżą, będą mogli nadać je bezpłatnie w polskich placówkach pocztowych.

W ramach przedsięwzięcia można nadawać ekonomiczne paczki pocztowe, a każda wysyłana przesyłka musi zawierać dopisek: „DLA UKRAINY”.

Zgodnie z aktualnie obowiązującym na Ukrainie prawem celnym towary przesyłane do tego kraju na rzecz pojedynczej osoby fizycznej w ramach jednej przesyłki (oraz w ciągu jednej doby – w przypadku międzynarodowych przesyłek ekspresowych) nie podlegają opłatom celnym w przypadku gdy ich łączna wartość fakturowa nie przekracza 300 euro.

Zgodnie z zasadami akcji, każda osoba fizyczna może nadać tylko jedną paczkę pocztową, natomiast osoby prawne bądź jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawnej mogą nadać maksymalnie 100 sztuk paczek pocztowych. Adresatami przesyłek na terytorium Ukrainy mogą być wyłącznie osoby fizyczne np.: 
Antoni Więch, 
vul. Mlynska, 3
78315 Zabolotiv
Ivano-Frankivska obl.
UKRAINE

* Regulamin w zakresie niedozwolonej zawartości paczek znajduje się w dokumencie nt. Informacji dodatkowych dotyczących usług pocztowych w obrocie zagranicznym na str. 41: ZOBACZ
Źródło: Poczta Polska

niedziela, 23 marca 2014

Tatarzy uciekają z Krymu na Zachodnią Ukrainę

Wśród grupy uciekinierów z Krymu znalazło się m. in. pięć rodzin Tatarów, które zamieszkały w pobliskim Kosowie (sąsiednia parafia - 30 km). Są to rodziny wielodzietne, jedna z nich ma sześcioro dzieci. Dwójka dzieci zaczęła chodzić do przedszkola sióstr felicjanek w tym mieście. 
Tatarzy uciekli, zostawiając na pastwę Rosjan swój nieruchomy majątek, zostawiając swoje miejsce pracy, dlatego siostry organizują w przedszkolach w Kosowie i Zabłotowie zbiórkę pieniędzy wśród Ukraińców, którzy choć sami niebogaci, dzielą się "wdowim groszem".

Podział Ukrainy na rękę Rosji

Do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wpłynęło oficjalne pismo z Dumy Państwowej z propozycją podziału terytorium Ukrainy. - podają „Wiadomości” TVP1.
Pokusa: Rzeczpospolita Polska
czy Wielu Narodów...
Pod listem do polskiego MSZ podpisał się wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy, lider frakcji LDPR, Władimir Żyrinowski. Proponuje on, by Polska domagała się referendum w sprawie przyłączenia do naszego kraju w pięciu zachodnich obwodach Ukrainy: wołyńskim, lwowskim, iwanofrankowskim, tarnopolskim i rówieńskim. 

Podobną „ofertę” dostały Węgry i Rumunia ws. obwodów zakarpackiego i czerniowieckiego.

Tą propozycją Rosja przywróciłaby mniej więcej granice na ukraińskich Kresach z 1939 r. Sytuacja jednak nie jest ta sama. Ludzie są inni, bardziej świadomi swojej kultury i narodowości, Majdan w Kijowie potwierdził, że są gotowi przelać krew za swoją wolność i niezależne państwo także w XXI wieku.

Wojska prezydenta Rosji Władimira Putina są gotowe zaatakować Ukrainę "w każdej chwili" - oświadczył w Kijowie sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Parubij.

Ukraińcy bardzo liczą na Polskę, są wdzięczni za stanowisko rządu i naszą solidarność. Przyjaciół poznaje się w biedzie... Przeciętni Ukraińcy (pozbawieni uprzedzeń historycznych) traktują nas mniej więcej tak jak my patrzymy na USA, z wielkimi nadziejami.

Nawet jeśli w ugodzie z Rosją byłyby mocne rację, że "Lwów jest polski", to bardziej potrzeba nam teraz wstrzemięźliwości co do uczuć i realnego patrzenia na agresora wschodnich sąsiadów. W 1938 r. Hitler, zajmując Czechosłowację, "pomógł" nam odzyskać polskie Zalozie, zabrane przez Czechów w trudnym 1920 r. Historia uczy nas nie układać się z sąsiadem, gdy pokusa marchewki miałaby w przyszłości obrócić się przeciwko nam samym...

Temat rozbioru Ukrainy podjęły też polskie demotywatory.pl.
(Na podst. Wiadomości TVP)

sobota, 22 marca 2014

Droga krzyżowa

W każdy piątek biorę udział w trzech nabożeństwach drogi krzyżowej:
Kapłan tylko rozpoczyna i kończy
 nabożeństwo, resztę czasu spowiada
  • o 15:00 w przedszkolu dla dzieci i ich krewnych,
  • o 16:30 w Gwoźdźcu,
  • o 18:30 w Zabłotowie.
Każde z tych spotkań ma inny klimat i inne rozważania. W Zabłotowie wyznaczone grupy parafian same troszczą się o tekst, który przynoszą tylko ojcu do sprawdzenia, a później prowadzą nabożeństwo, gdy kapłan w tym czasie spowiada. 
Piątek należy do najbardziej "zamurowanych" dni pod względem duszpasterskim. Rozpoczyna się o godz. 7:00 adoracją w kaplicy sióstr felicjanek i wspólną Liturgią Godzin (brewiarzem). Adoracja trwa godzinę i "ładuje" skutecznie energią na cały dzień:) Po śniadaniu i spakowaniu się, wyjeżdżam odpowiednio wcześnie przez zatłoczony w dzień targowy Zabłotów, aby o godz. 10:00 rozpocząć spotkania/wykłady z dogmatyki i liturgiki w seminarium sióstr szarytek w Śniatynie (21 km). Po 13:00 jem smaczny obiad i wracam z powrotem... W pierwszy piątek miesiąca nie jadę do Śniatyna, bo wtedy czekają mnie w domach chorzy.
Po mszach w Gwoźdźcu i Zabłotowie, jeśli nie ma katechezy dla dorosłych, rozpoczynam kolację dobrze po 20:00.




piątek, 21 marca 2014

Hojne i wrażliwe serca mogą się realizować w Gwoźdźcu...

Po kilkutygodniowych zabiegach, kompletowaniu dokumentów i wielokrotnych wizytach w banku, wczoraj został oficjalnie otwarty rachunek parafii rzymsko-katolickiej w Gwoźdźcu na Ukrainie. Każdy, kto choć raz widział na własne oczy stan tamtejszego kościoła, może przyznać, jak z trudem hamował łzy...
Niegdyś piękny barokowy kościół z XVIII w. został w czasie ZSRR bardzo zaniedbany. Zanim zrobiono w nim magazyny na zboże, świątynię zdewastowano, kradnąc to, czego nie zabrali ze sobą ojcowie bernardyni wysiedleni przymusowo w 1945 r. Część wyposażenia zatopiono w pobliskim klasztornym stawie. Najcenniejsze rzeczy udało się jednak uratować. Część (szaty i sprzęty liturgiczne) znajduje się w muzeum bernardyńskim w Leżajsku na Podkarpaciu, a najcenniejsze drewniane rzeźby komuniści zarekwirowali na potrzeby muzeum w Stanisławowie (dziś Ivano-Frankivs'k).
Miejmy nadzieję, że uda się uzbierać fundusze, które są konieczne, by w ramach dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego uratować ten ważny zabytek, wyjątkowy pod względem architektury i wkładu w polsko-ukraińską historię.
Państwo ukraińskie jest obecnie najbiedniejsze w Europie, dosłownie i w przenośni.
Bądźmy solidarni także w trosce o wspólne dziedzictwo!

wtorek, 18 marca 2014

MON Ukrainy zezwala swoim jednostkom na Krymie na użycie broni

"W związku ze śmiercią ukraińskiego żołnierza, chorążego S. W. Kakurina podczas szturmu  13. fotogrametrycznego centrum Głównego Urzędu Wsparcia Operacyjnego Sił Zbrojnych Ukrainy (m. Symferopol) dokonanego przez napastników ubranych w mundury żołnierzy SZ Federacji Rosyjskiej,
w celu obrony i ratowania życia żołnierzy ukraińskich, zgodnie z decyzją pełniącego obowiązki głównego dowódcy SZ Ukrainy i pełniącego obowiązki ministra obrony Ukrainy, na podstawie rozkazu szefa Sztabu Generalnego - głównodowodzącego SZ Ukrainy,
wojskowym jednostkom SZ Ukrainy znajdującym się w Autonomicznej Republice Krymu pozwala się na użycie broni.

Dzisiaj, 18 kwietnia 2014 roku, podczas szturmu 13. fotogrametrycznego centrum w Symferopolu, bezpośrednim trafieniem w okolice serca zabito chorążego S. W. Kakurina, który przebywał na wieży wartowniczej przy parkingu jednostki. Oprócz tego strzałami w szyję i rękę zraniono kapitana A. W. Feduna. Jeszcze jeden ukraiński żołnierz odniósł obrażenia od uderzeń po nogach i głowie pałkami, prętami i innymi przedmiotami.
Napastnicy ubrani byli w mundury wojskowe Sił Zbrojnych Federacji Rosyjkiej, bez odznaczeń i uzbrojeni w broń automatyczną i karabiny snajperskie. Dowódcę jednostki, pułkownika Andrija Andriuszyna, którego przechwycono podczas negocjacji, trzymają w oddzielnym pomieszczeniu i zmuszają siłą do przejścia na stronę krymskiego narodu."
ENGLISH VERSION (below):

poniedziałek, 17 marca 2014

Głoś w porę i nie w porę...

"Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz." (2 Tm 4, 2)

Doświadczam tych słów każdego dnia, bo wszystko, co przychodzi mi robić pośród niekatolików jest świadectwem albo anty-świadectwem...
Abstrahując od aspektu człowieczeństwa w relacjach międzyludzkich na ulicy, w sklepie, w urzędzie, który dotyczy wszystkich nas - świadomie wierzących, dla kapłana ważny jest też wymiar duszpasterski, realizacja powołania do głębszej relacji z Bogiem. Ta relacja staje się jednocześnie celem i źródłem działania, podejmowanych inicjatyw.
Ostatnio bardzo często doświadczałem "ekspansji apostolskiej" jednej z największych sekt na świecie... Chodzą od domu do domu ze swoim przekładem Biblii, mają swoje stoisko informacyjne na placu w centrum miasta, rozdają ulotki i książki, w których chrześcijańskie prawdy wiary wymieszane są z herezjami w jedną całość. Nie chcę wchodzić w szczegóły moich kontaktów z tą XIX-wieczną organizacją. Jezus Chrystus czeka na każdego w swoim jedynym Kościele, który ma nie 200-300 lat, ale 2000...
Z racji, że w piątki katolicy wschodniego i zachodniego obrządku mają nabożeństwa drogi krzyżowej, postanowiłem tego dnia w krótkiej katechezie wyjaśnić dlaczego Pan Jezus umarł faktycznie na krzyżu, a nie na palu, jak czasem tłumaczy się gr. słowo stauros (σταυρός). Być może moje wywody na temat greckich słów i metodologii tłumaczeń oraz cytaty z Pisma św. po grecku i ukraińsku, na pierwszy rzut oka były niepotrzebne, bo "krzyż jest oczywisty", jednak do kaplicy w Gwoźdźcu przyszła tego dnia nowa osoba.
Pan około pięćdziesiątki, trzeźwy, od początku zachowywał się "podejrzanie": siadł w ostatniej ławce, uważnie obserwował moje ruchy, gesty, nie modlił się głośno tak jak pozostali, nie klękał. Gdy zacząłem przytaczać konkretne rozdziały i wersety i zwracałem uwagę na konkretne słowa, z końca kaplicy usłyszałem głos korekty. Dowiedziałem się, że się mylę, że w Biblii są inne słowa... Załagodziłem tę sytuację, mówiąc, że znam jego wersję przekładu Biblii, jednak cytowane wcześniej słowa wierniej (bo dosłownie) oddają sens oryginału, który w tym miejscu był ważny. Z oryginalnym tekstem nie będziemy się przecież kłócić:) Zapewniłem nieznajomego, że zostawię mu moją kartkę z naukowymi argumentami, jeśli będzie zainteresowany. 

Ten fakt uświadomił mi, że temat, pozornie niepotrzebny, był natchnieniem od Boga właśnie na ten dzień. Po mszy podałem panu rękę i zaprosiłem go do wspólnej modlitwy w przyszłości. Zamieniliśmy wtedy kilka zdań, w których pochwaliłem go za dobrą pamięć w cytowaniu Biblii i zapytałem "skąd on to ma"... Z jego wypowiedzi wynikało, że doświadczył w życiu wielkiego załamania, depresji i wtedy znaleźli się ludzie, którzy "zbombardowali go miłością", podnieśli go na duchu i zaproponowali przejście na ich światopogląd. Kto wie, może mój kontakt z nim zostanie mu w pamięci i będzie milimetrowym krokiem do nawrócenia.

Podobnych przykładów z ukraińskiego podwórka jest mnóstwo. Zachęcam jednak do ostrożności, jeśli z ewangelizacji w aspekcie człowieczeństwa (powiedzenie z pierwszych wieków: "Patrzcie jak oni się miłują"), chcemy przejść na argumenty z Biblią w ręce. Członkowie sekty to nie amatorzy, więc tu trzeba się b. dobrze przygotować.

piątek, 14 marca 2014

Sztetl Zablotow שטעטל זאַבלאטאוו

W dzień targowy - piątek - chcę poświęcić chwilę czasu narodowości, która przed wojną trzymała niemal całkowicie handel w swoich rękach. W Zabłotowie tylko dwa sklepy były polskie, być może kilka ukraińskich, a ogromna większość należała do Żydów. Oni stanowili zresztą większość w kulturowej mozaice - było ich około 1500 osób - 40 % ludności.
Pierwsi rodacy Jezusa i Mojżesza pojawili się przy drodze "za błotami" w XVII w. Już w 1717 r. mieszkało tutaj 200 Żydów. Ich liczba szybko rosła, bo miasteczko miało bardzo dobre położenie na trasie z Polski na Rumunię, Mołdawię i do Morza Czarnego. 48 lat później było ich już 986. Rekordowy udział w ogólnej ludności miasteczka (50 %) przypadł na okres autonomii galicyjskiej, tuż przed masową emigracją do Ameryki i Palestyny (lata 1880-1900). Spis powszechny z 1921 r. odnotowuje, że na ogólną liczę mieszkańców - 3583 - 637 os. deklarowało narodowość żydowską, ale już 1454 os. było wyznawcami judaizmu. 
Trzeba szczerze powiedzieć, że odpływ Żydów z Zabłotowa był nie tylko skutkiem wyjazdu "za chlebem" lub do biblijnej ojczyzny, ale również do tej decyzji motywował strach przed pogromami. W piątek 11 września 1903 r. w Zabłotowie odbył się jeden z największych żydowskich pogromów tego czasu na Pokuciu. Pod pozorem zabójstwa żony jednego z gospodarzy, podburzona ludność rozpoczęła zamieszki i grabieże. Następne mordy (wg ukraińskich źródeł) powtórzono jeszcze w 1905 i 1911 r. Historia pisana milczy na ten temat, ale najstarsi pamiętają czynną współpracę Ukraińców w zagładzie swoich sąsiadów w czasie II wojny światowej... 
Na Chomowej Górze w 1942 r. rozstrzelano 2 tys. żyd. kobiet, mężczyzn i dzieci. Pozostali, z getta w Kołomyi zostali przewiezieni do obozu zagłady w Bełżcu. W jego muzeum w Polsce, a także na miejscu mordów w pobliżu Zabłotowa można znaleźć tablice ku czci ofiar. Na zdewastowanym kirkucie znajdują się ogrodzone macewy rodziny rabina Dawida, a bliżej centrum zachowały się ruiny synagogi/domu modlitwy. By ocalić od zapomnienia historię żydowskiej ludności, w 1949 r. wydano w Tel Awiwie książkę pod red. Ronalda B. Schechtera pt. Ir u-metim. Zablotow ha-melea ve-ha-hareva [Miasto i zmarli. Zabłotów zaludniony i zburzony] - ang. tytuł z 2017 r.: A City and the Dead; Zablotow Alive and Destroyed: Memorial Book of Zabolotov. 
Najbardziej znany mieszkaniec rodem z Zabłotowa to Manes Sperber (1905-1984), psycholog, pisarz i wydawca. Jest on także współscenarzystą filmu Une Larme dans l'océan (1972) poświęconego tematyce holokaustu. Na miejscu jego rodzinnego domu stoi dziś popiersie z tablicą pamiątkową ufundowaną przez Żydów z Wiednia. Poniżej zamieszczam jego wspomnienia z dzieciństwa:
"Zabłotów, tak nazywała się ta mała mieścina, podobna do setek innych miasteczek, w których do 1942 roku żyła stłoczona na niewielkiej powierzchni żydowska ludność Galicji [...]. Zabłotów - już sama nazwa jest nieprzyjemna: nawiązuje do gliniastej ziemi, do niebrukowanych ulic, na których groziło utonięcie, kiedy tylko rozmiękczyły je padające bez przerwy deszcze jesienne. [...]
Czy mówiłem o ubogości sztetla! To słowo jest zwodnicze, bo dalece niewystarczające. Los większości ludzi był taki, że nie mogli się najeść do syta, mimo że artykuły żywnościowe miały tam znacznie niższe ceny niż na Zachodzie. Wiele dzieci marzyło o tym, by choć raz, jeden jedyny raz, dostać naprawdę nowe ubranie, parę nowych butów — ale to zdarzało się niezmiernie rzadko. Odzież nicowano, potem skracano, potem znowu nicowano, obszywano odpowiednimi i nieodpowiednimi łatami — powszechna arlekinada, z której nikt się nie śmiał. Łatacze ubrań i butów byli najbardziej zajętymi rzemieślnikami; gdyby nie oni, wiele dzieci biegałoby nago i boso, także w zimie. […] Nasze miasteczko leżało nad Prutem, dopływem Dunaju. Żelazny most pozwalał zabłotowianom przejść na drugi brzeg, za którym wznosiły się gęsto zalesione wzgórza. Czasami, niezbyt często, widziało się płynące w dół Prutu wyładowane tratwy. […] Żelazny most był dumą miasteczka, wiedziano przecież z góry, co stanie się zaraz po nadejściu Mesjasza: natychmiast pojawi się drugi most, nie z żelaza, nie z kamienia, nawet nie z drewna. Będzie to most z papieru, tak jest: z papierosowej bibułki. A ci, co wątpią, grzesznicy i bluźniercy będą się oczywiście śmiać z papierowego mostu i wybiorą most żelazny. Tak, tak zrobią i wraz z nim runą do wody, i utoną. Bogobojni zaś, ci, co ufają, nie będą zwlekać ani się lękać i z pieśnią na ustach wkroczą na papierowy most wiodący ku wiecznej szczęśliwości." Źródło: M. Sperber, Die Wasserträger Gottes [Nosiwodowie Boga], Wien 1974, [wyd. 4. München 1983 , s. 17nn].
opr. A. Więch

czwartek, 13 marca 2014

Biurokracja itp.

Już ponad miesiąc parafia w Gwoźdźcu stara się o założenie rachunku w banku, by ludzie wrażliwi na piękne zabytki, którym jest z pewnością tamtejszy kościół, mogli pomóc w renowacji, przekazując pieniądze [1].

Każda wizyta w ukraińskim urzędzie, gdy przyjdzie mi coś załatwić, począwszy od zgody na tymczasowe przebywanie w tym kraju, skończywszy na rachunku bankowym, będzie mi się kojarzyć ze stertami papierów, które trzeba skompletować, skserować i podpisać, później przybić pieczątkę, itp.

Za ostatnie 8 miesięcy poznałem już 4 notariuszy w Kołomyi, którzy poświadczali różne dokumenty konieczne do mojego pobytu lub funkcjonowania parafii. Wszystko oczywiście słono kosztuje. Do tego "przepisy się zmieniają" na niekorzyść klienta. Na przykład, ode mnie wymagano notarialnego tłumaczenia paszportu na j. ukraiński, a siostra zakonna miesiąc później musiała go tłumaczyć dodatkowo na język... angielski. Nie przekonały wyjaśnienia, że przecież jest on automatycznie w trzech językach (pol., fr., i ang.); musiał zarobić pan, który miał swoje biuro nieopodal urzędu.

Jeśli urzędnik twierdzi, że komputer nie przyjmuje danych, że mój ukraiński NIP prawdopodobnie jest błędny i muszę za tydzień jeszcze raz pokonać kilkadziesiąt kilometrów, a on w tym czasie "będzie długo pracować i dzwonić do Kijowa w mojej sprawie, ale niczego nie obiecuje", to mam to rozumieć jako propozycję łapówki. Trzeba wybrać: albo mój dokument będzie się drukował tygodniami, albo dam komuś pieniądze, które starczą na ryzę papieru do biura i do domu... Gdy parafianka jednego razu powiedziała, że ma znajomą w urzędzie wojewódzkim i może sama do niej zadzwonić, dopytać się, gdzie tkwi problem, nagle "udało się" wpisać właściwie moje dane i problem zniknął.

Notariusze mają niepisane umowy z pracownikami różnych instytucji, by przysyłać właśnie do nich petentów. Pracownik banku chciał mieć pewność, że pójdziemy pod wskazany adres, dlatego zostawił kolejkę ludzi i odprowadził nas dokładnie na miejsce. Żegnając się z sekretarką notariusza usłyszałem słowa: "Tylko powiedz mu, że to ode mnie!" I tak to się kręci...



[1]. Obecnie można wesprzeć parafię, m. in. przelewem na polskie konto.

niedziela, 9 marca 2014

Off-road po Zabłotowie

W tym tygodniu pierwszy raz od sierpnia (nie licząc śniegu) poczułem jak boksują mi koła w błocie. Było to na znanej bocznej drodze, ale na wiosnę szczególnie nazwa miasteczka - Zabłotów - przekłada się na rzeczywistość do tego stopnia, że jeszcze jesienią zaopatrzyłem się w gumowce, które wożę w bagażniku. Póki co, używałem ich tylko, idąc do źródełka, ale siostry felicjanki wspominają, że po ulewnych deszczach nawet do sklepu trzeba iść w takim obuwiu:)





Z myciem auta poczekam, aż wyschną kałuże...



http://support-ukraine.blogspot.com/

środa, 5 marca 2014

Wielki Post czas zacząć

Środa popielcowa rozpoczęła w parafii Zabłotów i Gwoździec rekolekcje wielkopostne - odnowienie misji.

Procesja z darami

Diakon Jurij - jeden z rekolekcjonistów

Dekoracja w Gwoźdźcu z zabytkowym krzyżem.
Napis: "Ne zmarnuj czasu na nawrócenie".

Dekoracja w kaplicy sióstr felicjanek


wtorek, 4 marca 2014

Renowacja misji parafialnych

Rok temu w Zabłotowie odbyły się pierwsze od 70 lat misje parafialne. Normalnie, są one organizowane raz na dekadę, ale Ukraina jako część ateistycznej polityki ZSRR nie mogła liczyć na wolność religijną.
Od środy popielcowej zaczyna się renowacja (odnowienie) misji. Głosić słowo Boże będą Księża Misjonarze św. Wincentego à Paulo z Kijowa z pomocą s. Jadwigi ze Zgromadzenia Sióstr Szarytek ze Śniatyna.
Po parafii rozwieszono plakaty informacyjne, wśród parafian i ich znajomych rozdawano w kopertach zaproszenia z programem i streszczeniem myśli z ubiegłorocznych misji. W kopercie był też rachunek sumienia, by jak najlepiej przygotować się do spotkania z Miłosiernym Bogiem w sakramencie spowiedzi. Jak można zauważyć poniżej, plan jest bardzo napięty: dużo spotkań, katechez, modlitwy.

poniedziałek, 3 marca 2014

Słowo mieszkańca Charkowa do Polaków

Dziś otrzymałem wiadomość z Charkowa od młodego chłopaka, który choć wychowany w rodzinie pochodzenia rosyjskiego i w rosyjskojęzycznym środowisku, po ostatnich wydarzeniach postanowił odciąć się od wroga swojej ojczyzny. Wiadomość jest napisana w oryginale po ukraińsku (do tej pory z jej autorem kontaktowałem się po rosyjsku):
"Dziękuję Wam za troskę, u mnie wszystko dobrze. W Charkowie sytuacja taka sobie, ten kto się nie naraża, ma się dobrze; oczywiście bywają spięcia, pojawiają się jacyś nieznani, niszczą samochody, mogą pobić człowieka. Jest po prostu strach. Czasem my, mieszkańcy miasta, w ogóle nie rozumiemy co się dzieje (nie wiadomo kto, kogo i gdzie?). Tak to przedwczoraj zebrano rosyjski mityng (przywieziono z Biełgorodu w Rosji 40 autobusów z Rosjanami), oni tu udawali charkowian, domagali się swoich praw. A tak, ogólnie miasto pracuje, nowy gubernator, mer Kernes dostosował się do nowej władzy. Póki co pracuje, a dalej będziemy widzieć.
Odnośnie Majdanu i Krymu... po tym co się stało... Mam w Rosji kilku znajomych żyjących u krewnych, rosyjską rodzinę, ale teraz i na przyszłość nie chcę jechać do Rosji! To myśl wielu Ukraińców: ustalić jasno kto jest rzeczywiście bratnim narodem, a kto nie.

O. Antoni, od siebie, od całego odpowiednio ludu mojego miasta, przez Was, jako przedstawiciela polskiej narodowości, sługę Kościoła, chcę przekazać najszczersze pozdrowienia i podziękowanie Polsce za to wsparcie i solidarność w polskich miastach podczas rewolucji, za tę pomoc ukraińskim rannym w polskich szpitalach, dziękuję Wam!"

Polskie MSZ odradza wyjazdy na Ukrainę

Ze względu na ostatnie wydarzenia na Krymie oraz demonstracje w miastach wschodniej Ukrainy, mając na uwadze nieprzewidywalność dalszego rozwoju wypadków, Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP ponownie apeluje do obywateli polskich przebywających na Ukrainie o zachowanie szczególnej ostrożności.
MSZ nadal uważa za zasadne powstrzymanie się od planów podróży na Ukrainę, jeśli nie jest ona niezbędna. Jednocześnie stanowczo odradza podejmowanie podróży do następujących obwodów Ukrainy: charkowskiego, chersońskiego, dniepropietrowskiego, donieckiego, Autonomicznej Republiki Krym, ługańskiego, mikołajowskiego, odeskiego, zaporoskiego i m. Sewastopola. Obywatele polscy przebywający w tych regionach powinni zachować szczególną ostrożność i ograniczyć poruszanie się do bezpośredniego sąsiedztwa swoich domów i miejsc pracy.
Wszystkie osoby przebywające na ww. obszarze powinny zgłosić swój pobyt w systemie e-konsulat, a w razie wątpliwości co do sytuacji bezpieczeństwa kontaktować się bezpośrednio z Konsulatami Generalnymi RP w Charkowie, Doniecku, Odessie i Sewastopolu.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca monitorowanie ogłoszeń zamieszczanych na stronie internetowej i śledzenie na bieżąco w dostępnych środkach masowego przekazu informacji w zakresie sytuacji na Ukrainie.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych przypomina obywatelom polskim przebywającym także na pozostałym terytorium Ukrainy i apeluje o korzystanie z możliwości zgłaszania faktu pobytu w systemie e-konsulat.

niedziela, 2 marca 2014

Wojna medialna


  • Oglądałem sobotnie przemówienie przedstawiciela Rosji w ONZ, oglądam rosyjską telewizję i jej kłamliwą propagandę, gdybym na to patrzył codziennie, to sam bym uwierzył, że Rosja musi najechać Ukrainę. To straszne - świadomość, że Rosja wygra i nikt jej nie powstrzyma!
  • W rosyjskich mediach jest wielka manipulacja - okłamywanie widzów co do wydarzeń na Ukrainie. Cały wieczór śledziłem rosyjski blok informacyjny. Wszystkie reportaże są ustawione tak, żeby usprawiedliwić zajęcie Ukrainy! Wyświetlają np. reportaż o prześladowanych Rosjanach na zachodniej Ukrainie. Bardzo to niebezpieczne - wojna medialna, która działa na mentalność ludzi. Nawet nie ma miejsca na reklamę, bo teraz najważniejszy jest interes Rosji...
  • Korespondencja z wystraszoną
    mieszkanką Charkowa

  • Ludzie mają bardzo pomieszane w głowach, jeśli 3 miesiące słuchają takich kłamstw. Z majdanu pokazuje się tylko wybiórcze nagrania manifestantów, którzy biją  leżących na ziemi, bezbronnych berkutowców, pokazuje się manifestantów jako dzikusów. Nie ma ani słowa o snajperach i zabitych za zgodą Janukowycza. W ponad półgodzinnych wiadomościach było o kolejnych miastach, które czują się rosyjskie i chcą przyłączenia do Rosji. Według nich bardzo teraz wzrosła liczba podań o rosyjskie obywatelstwo, bo ludzie nie chcą do UE. Oglądam reportaż o prześladowanych Rosjanach na zachodniej Ukrainie. Bardzo to niebezpieczne - wojna medialna, która działa na mentalność ludzi.
  • Być może dziś nowy rząd w Kijowie zaprowadzi stan wojenny, żeby wszystko ogarnąć, ale jeśli sytuacja jest taka jak pokazują Rosjanie, to wschód Ukrainy jest nie do uratowania.
  • Dziś moja znajoma pisała z Charkowa, że jest tam dużo rannych, jej kolega trafił do szpitala. Oni mówią po ukraińsku, ale większość miasta po rosyjsku. Od wczoraj na budynku rządowym powiewa tam flaga Rosji, wg ukraińskich mediów powieszona przez mieszkańca Moskwy.

sobota, 1 marca 2014

Rosja: "bagnet na broń!"

Oglądałem "na żywo" w TV Rossija24 posiedzenie Rady Federacji Rosyjskiej w sprawie interwencji wojskowej (czytaj: wojny) na Ukrainie. Tylko jeden z posłów (od kiedy włączyłem ten kanał) przypomniał sprzeciw prezydenta USA i konsekwencje ze strony Polski i Litwy. Pozostali, językiem znanym z medialnej propagandy głoszonej z Moskwy, mówili o "wyzwoleniu Rosjan i bratniego narodu ukraińskiego z rąk faszystów, nacjonalistów i banderowców, którzy bezprawnie zagarnęli prawowitą władzę na Ukrainie".
Podobne słowa znają historycy z politycznych wypowiedzi usprawiedliwiających najazd na ZSRR na Polskę 17.09.1939 r., a także z wojny w Gruzji w 2008 r...
Jeśli słowa prezydenta Obamy, że interwencja na Ukrainie będzie Rosję drogo kosztować, mają taką moc jak sojusze Polski z Francją i Wlk. Brytanią z 1939 r., to wojnę Ukrainy z Rosją porównamy do wojny myszy ze słoniem...