Pani Dusia z domu Moździerz ur. w Zabłotowie w 1928 r. Była najmłodszym dzieckiem w rodzinie i mogła się nie urodzić. Jej matka wyszła na zabieg aborcyjny do miejscowego lekarza, chociaż ojciec był przeciwny. Wg opowiadań ojciec zaczął wtedy modlić się razem z dziećmi w domu, podczas gdy matka po rozmowie z matką lekarza (Żydówką) zdecydowała się urodzić. Żydówka przekonała m. in. słowami, że to najmłodsze dziecko kiedyś będzie się opiekować rodzicami na starość, bo inne pojadą w świat. Przepowiednia się spełniła i modlitwa została wysłuchana. Mała Dusia jako kilkuletnie dziecko była wychowankiem mieszczącej się w sąsiedztwie ochronki sióstr służebniczek starowiejskich w Zabłotowie.
P. Dusia trzecia od lewej w środkowym rzędzie w wieku 4 lat |
P. Dusia w wieku 18 lat |
Jako jedna z 10 pierwszych odważnych osób starała się o odzyskanie i otwarcie kościoła w 1991-1992 r. Zostanie zapamiętana jako rozmodlona z różańcem w ręku pogodna pani, która nigdy narzekała na problemy zdrowotne (pod koniec życia straciła wzrok) i nie ukrywała swojej polskości przez okres ZSRR i Ukrainy, a zarazem była siewcą pokoju między dwoma narodami, biorąc ślub z Ukraińcem i wychowując dzieci i wnuki w duchu szacunku do każdej kultury.
Jest matką chrzestną dwóch księży, ks. Henryka Korzeniowskiego (salezjanina, ur. w 1944 r. w Trójcy) i o. Ignacego Moskaluka (bazylianina z Zabłotowa).
Jej wnuczka, Tetiana, została siostrą zakonną.
Gdy zdrowie w ostatnich 3 latach nie pozwalało jej przychodzić na msze do kościoła, proboszcz przychodził do niej w każdą niedzielę z Komunią św. W ostatnią niedzielę, trzy dni przed śmiercią, udzielił jej też sakramentu namaszczenia chorych.
Gdy zdrowie w ostatnich 3 latach nie pozwalało jej przychodzić na msze do kościoła, proboszcz przychodził do niej w każdą niedzielę z Komunią św. W ostatnią niedzielę, trzy dni przed śmiercią, udzielił jej też sakramentu namaszczenia chorych.
Requiem aeternam dona ei, Domine, et lux perpetua luceat ei! Requiescat in pace!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz