Krótko mówiąc, wiele szumu zrobiło się w ukr. mediach i portalach społecznościowych z powodu "zniszczenia, profanacji, rozbicia, rozbiórki w obecności przedstawiciela władzy".
Wielu Ukraińców uważa, że odpowiedzialnością za powyższe wydarzenie należy obciążyć nie tyle polskich nacjonalistów, co siły rosyjskie, gdyż rosyjskojęzyczne komentarze pochwalają robiórkę pomnika... Nawet jeden z artykułów zatytułowano pytaniem: "Ile Moskwa zapłaciła za rujnowanie pomnika UPA w polskiej wsi Hruszowice?"
Niestety, główne siły zła i oskarżeń idą w kierunku Polski. Rozbiórka pomnika, wg naszych sąsiadów zza Sanu, jest jawną prowokacją przeciw ukraińskim obchodom rocznicy akcji "Wisła", które dwa dni później miały się rozpocząć w Przemyślu (w tym roku pierwszy raz bez rządowego dofinansowania).
Wyniki w wyszukiwarce po ukraińsku. Źródło: Google |
Jeśli na Ukrainie nie rozpoczną się rzetelne dyskusje historyków o trudnych momentach z przeszłości "małej ojczyzny" i całego narodu, to spodziewam się eskalacji konfliktu. Małym pocieszeniem jest fakt, że wielu nacjonalistów przelewa teraz krew na ukraińskich "kresach" w Donbasie. Bez krwawiącego Wschodu, byłoby większe zagrożenie otwartych prowokacji w okolicy Medyki, Krościenka i Korczowej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz