sobota, 25 stycznia 2014

Ekumenizm na wyciągnięcie ręki (?)

"Mający już ponad stuletnią tradycję Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan stał się cyklicznym świętem ekumenizmu. Co roku między 18 a 25 stycznia, czyli między dawnym świętem katedry św. Piotra a świętem nawrócenia św. Pawła, chrześcijanie różnych wyznań spotykają się na całym świecie na ekumenicznych nabożeństwach, modlitwach, konferencjach, koncertach i innych spotkaniach. Zwyczajem przyjętym na nabożeństwach w ramach Tygodnia Modlitw jest gościnna wymiana kaznodziei – w kościele danego wyznania kazanie wygłasza duchowny innej denominacji."
W ten sposób jeden z polskich portali przedstawia tydzień ekumeniczny... Gdyby kaznodzieje różnych wyznań wymieniali się na homilii, to byłby znak, że wszystko jedno w co się wierzy, co ktoś powie z ambony. Misję do głoszenia i wyjaśniania słowa Bożego podczas liturgii mają tylko osoby duchowne po udzieleniu misji kanonicznej. Pastor czy ojciec, jeśli nie ma odpowiedniego przygotowania i nie podziela wiary katolickiej, musi poczekać aż się nawróci, by dzielić się wiarą w kościele katolickim po ewangelii.... Na tym polega tęsknota za ekumenizmem, "ut unum sint".

Cerkiew prawosławna w Zabłotowie
W Zabłotowie mozaika wyznaniowa jest obecnie większa niż przed wojną. Obok ateistów i świadków Jehowy, baptystów itp. działa tu Kościół katolicki obrządku wschodniego i zachodniego oraz Kościół prawosławny. Ze względów polityczno-historycznych wiele osób jest związanych ze wspólnotą, do której ma najbliżej. To dotyczy prawosławnych i greko-katolików. Potomkowie Polaków, którzy przez małżeństwa z Ukraińcami zostali na Kresach, są często ochrzczeni w cerkwi, ale w praktyce widać w nich radziecki ateizm. Powoli rośnie liczba "sympatyków" przychodzących na liturgię i duszpasterstwo rzymskokatolickie. Niemal wszyscy mają korzenie ukraińskie. Ekumeniczny aspekt duszpasterstwa to np. małżeństwa mieszane, wspólna droga krzyżowa ulicami Zabłotowa oraz wyznania wiary katolickiej składane przez prawosławnych.

Wczoraj, będąc z wizytą kolędową, miałem okazję zobaczyć jak wygląda taka wizyta w cerkwi prawosławnej. Duchowni rzymskokatoliccy czytają na Ukrainie fragment Pisma Świętego, potem jest modlitwa z wezwaniami "Ciebie prosimy...", Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu..., Wieczne odpoczywanie..., modlitwa z ucałowaniem krzyża, błogosławieństwo i pokropienie domu wodą święconą. Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego, proboszcz ma obowiązek znać swoich parafian, za których jest odpowiedzialny, więc jest też czas na zwykłą rozmowę. Na jeden dom przeznaczamy ok. godziny czasu. 
Tymczasem pop prawosławny przechodzi przez mieszkanie kropiąc obficie ściany wodą święconą. Daje do pocałowania krzyż noszony na piersi i pośpiesznie idzie dalej. Całość nie przekroczyła z pewnością 5 minut. Gdy przyszedł pop, ja wstałem, czekając na jego reakcję, ale "batiuszka" robił wrażenie, jakby mnie nie widział. Moja ręka była gotowa, by uścisnąć "brata w powołaniu". Ekumenizm udał się w moim wydaniu i gospodarzy domu, ze strony prawosławnej był na wyciągnięcie ręki, ale na ten gest będziemy musieli jeszcze poczekać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz