Dziś otrzymałem wiadomość z Charkowa od młodego chłopaka, który choć wychowany w rodzinie pochodzenia rosyjskiego i w rosyjskojęzycznym środowisku, po ostatnich wydarzeniach postanowił odciąć się od wroga swojej ojczyzny. Wiadomość jest napisana w oryginale po ukraińsku (do tej pory z jej autorem kontaktowałem się po rosyjsku):
"Dziękuję Wam za troskę, u mnie wszystko dobrze. W Charkowie sytuacja taka sobie, ten kto się nie naraża, ma się dobrze; oczywiście bywają spięcia, pojawiają się jacyś nieznani, niszczą samochody, mogą pobić człowieka. Jest po prostu strach. Czasem my, mieszkańcy miasta, w ogóle nie rozumiemy co się dzieje (nie wiadomo kto, kogo i gdzie?). Tak to przedwczoraj zebrano rosyjski mityng (przywieziono z Biełgorodu w Rosji 40 autobusów z Rosjanami), oni tu udawali charkowian, domagali się swoich praw. A tak, ogólnie miasto pracuje, nowy gubernator, mer Kernes dostosował się do nowej władzy. Póki co pracuje, a dalej będziemy widzieć.
Odnośnie Majdanu i Krymu... po tym co się stało... Mam w Rosji kilku znajomych żyjących u krewnych, rosyjską rodzinę, ale teraz i na przyszłość nie chcę jechać do Rosji! To myśl wielu Ukraińców: ustalić jasno kto jest rzeczywiście bratnim narodem, a kto nie.
O. Antoni, od siebie, od całego odpowiednio ludu mojego miasta, przez Was, jako przedstawiciela polskiej narodowości, sługę Kościoła, chcę przekazać najszczersze pozdrowienia i podziękowanie Polsce za to wsparcie i solidarność w polskich miastach podczas rewolucji, za tę pomoc ukraińskim rannym w polskich szpitalach, dziękuję Wam!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz