Oglądałem "na żywo" w TV Rossija24 posiedzenie Rady Federacji Rosyjskiej w sprawie interwencji wojskowej (czytaj: wojny) na Ukrainie. Tylko jeden z posłów (od kiedy włączyłem ten kanał) przypomniał sprzeciw prezydenta USA i konsekwencje ze strony Polski i Litwy. Pozostali, językiem znanym z medialnej propagandy głoszonej z Moskwy, mówili o "wyzwoleniu Rosjan i bratniego narodu ukraińskiego z rąk faszystów, nacjonalistów i banderowców, którzy bezprawnie zagarnęli prawowitą władzę na Ukrainie".
Podobne słowa znają historycy z politycznych wypowiedzi usprawiedliwiających najazd na ZSRR na Polskę 17.09.1939 r., a także z wojny w Gruzji w 2008 r...
Jeśli słowa prezydenta Obamy, że interwencja na Ukrainie będzie Rosję drogo kosztować, mają taką moc jak sojusze Polski z Francją i Wlk. Brytanią z 1939 r., to wojnę Ukrainy z Rosją porównamy do wojny myszy ze słoniem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz