- Wczoraj chyba ktoś "pożyczył" dekiel od kanalizacji, dlatego służby drogowe znalazły szybki sposób na załatanie dziury - gałęzie z odblaskowymi kamizelkami... A droga, jak widać na zdjęciu, jest w Zabłotowie nowiutka, bo mieszkańcy często ją blokowali i nagłośnili problem na cały kraj. Dwa lata temu też był nowy dywanik i po zimie nie zostało ani śladu. Ciekawe jak nawierzchnia będzie wyglądać na wiosnę...
Drzewko na środku drogi. |
- Odpust w Kołomyi był okazją, żeby zobaczyć tamtejszy kościół w środku. Parafia jest typowo polonijna. W mieście działają w soboty dwie polskie szkoły. Miło posłuchać znanych pieśni z wyraźnie wschodnim akcentem. Kazanie miało początek i koniec po polsku, reszta po ukraińsku. W ciągu tygodnia tylko dwie msze są w całości po ukraińsku. Nie wszyscy mają polskie korzenie - ich decyzja, by przychodzić do kościoła rzymsko-katolickiego wiąże się z osobistym nawróceniem i pójściem "pod prąd" w swoim środowisku, nawet w domu. Po mszy staliśmy przed kościołem ponad pół godziny, zajadając się plackami i kanapkami, a przy okazji rozmawiając z parafianami, oczywiście po ukraińsku, bo codzienne sprawy łatwiej im wyrażać już w tym języku.
- Kościół w Kołomyi jest pięknie odnowiony i nie widać na nim zniszczeń z czasów ZSRR. Można było sobie pozwolić na taki remont, gdy wielu parafian ma krewnych w BOGATEJ Polsce. Zabłotów jest w odwrotnej sytuacji. W j. polskim Eucharystia jest tylko w poniedziałki dla 5 starszych pań. Pozostałe osoby są narodowości ukraińskiej i nie mogą liczyć na sentymentalne wsparcie "dla Polonii na Kresach"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz