piątek, 2 sierpnia 2013


Pierwszy raz spowiadałem po ukraińsku 7 miesięcy wcześniej, ale to była pojedyncza posługa dla pielgrzymów jadących na spotkanie Taizé do Rzymu. Dziś siadłem w swoim konfesjonale i... działał mocno Duch Święty. Człowiek słaby i niegodny staje się narzędziem, by jednać innego z Bogiem, by Bóg przez jego gesty i słowa wyciągał z grzechu, dawał nadzieję i przebaczenie... Kapłaństwo to "dar i tajemnica" podawane stopniowo do zrozumienia, by się nim cieszyć i wzruszać zarazem.

A po 4 godzinach (sic!) w kościele (2 h adoracji + msza z modlitwą o uzdrowienie) mała rekreacja: piłka nożna do zmroku:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz