wtorek, 13 sierpnia 2013

Zauważam pewną tendencję, że z każdym dniem dzieje się coraz więcej, tzn. nie wiem od czego zacząć... Do południa parafię Zabłotów odwiedzili goście na dwa samochody. W pierwszym delegacja z Wolsztyna ze starostą i panem Edwardem Laskowskim, urodzonym przed wojną świadkiem mordu na członkach swojej rodziny dokonanej przez Ukraińców z OUN-UPA.
Zdjęcie przed kaplicą na cmentarzu
W podobnym charakterze przyjechała pani Katarzyna z Londynu razem ze swoim mężem Anglikiem, by odwiedzić miejsca swojego dzieciństwa. Katarzyna nosi na palcu rodowy sygnet z herbem Gryf - jest wnuczką  fundatorów kaplicy, którzy są tu pochowani. Taki sam herb znajduje się na fasadzie kaplicy. Goście spotkali się specjalnie razem, by powspominać dawne życie w Zabłotowie i okolicy. Spotkanie rozpoczęło się przy kościele w domu sióstr felicjanek. Byli obecni także najstarsi parafianie (Polacy). Mimo zaproszenia, na spotkaniu nie pojawił się ukraiński wójt z Trójcy, sąsiedniej miejscowości rodzinnej p. Edwarda i p. Katarzyny...
Wzruszające to były chwile, gdy weszliśmy do kościoła, a gościom łzy spływały po twarzy. Musieli ciągle przerywać opowiadanie o swoich krewnych i losach samego kościoła, który w 1944 r. został zdewastowany (porąbano ławki i ołtarze) i zamieniony na magazyn nawozu. Wnętrze świątyni ciągle czeka na kosztowny remont i do dzisiaj widać na ścianach i suficie ślady po kulach oraz plamy po wilgoci.
Kaplica cmentarna została w tym roku wyremontowana ze składek parafian, z czego są bardzo dumni. Zostały jeszcze do wymiany dębowe drzwi do kaplicy. Wykonawca wszystko już zrobił, a teraz czeka tylko na zapłatę - 5 tys. UAH. Być może przyjazd szlachcianki załata tę dziurę finansową:)
Ludobójstwo w pow. Śniatyń
Źródło: http://www.stowarzyszenieuozun.wroclaw.pl/sniatyn.htm
Jej dwór w Trójcy został kompletnie zniszczony. Na jego miejscu Sowieci postawili budynki kołchozu, dziś wyglądają jakby się wjechało do opuszczonego miasta po Czarnobylu (cisza i powybijane szyby). Na podwórku rodzinnym p. Edwarda stoi dziś inny ukraiński dom. Po kościele dojazdowym w Trójcy też nie ma śladu. Usłyszałem od naocznego świadka historię jak Ukraińcy zniszczyli istniejące we wsi dobre relacje międzysąsiedzkie. 24 października 1944 r. zamordowali tylko w tej miejscowości 80 Polaków, spalili 168 gospodarstw. Przed spaleniem Ukrainki ładowały na podstawione wozy cenniejsze rzeczy - czysty rabunek. Banderowcy nie mieli żadnej litości. Każdy kto nie uciekł, ale został w domu, niezależnie od płci i wieku, oddał życie tylko za to, że był Polakiem. Dzieci, które były bardzo małe, nabijano na sztachety, najmniejsze kładziono na słomie i podpalano. Gdy p. Edward z trudem skończył to zdanie o swoich krewnych, zaczął płakać przez dłuższą chwilę...
Przedwojenne zdjęcia
P. Katarzyna pokazuje sygnet rodowy z herbem Gryf
Rozmowa z ukraińskim kierowcą
o wspólnej historii...

W czasie wizji lokalnej p. Edward pokazuje w którym miejscu
stał dwór p. Katarzyny
Cerkiew w Trójcy









Na mogile zamordowanych Polaków


P. Edward pokazuje, w którym kierunku 
uciekła z domu babcia,
żeby uratować życie






















Trauma ludobójstwa, którego ofiarą była bezbronna ludność cywilna, pozostanie w pamięci ocalałych do ostatniej chwili życia. Jeśli masz jeszcze siłę czytać, to zamieszczam poniżej świadectwo innego człowieka z mojej parafii:
"Moje wojenne dzieciństwo"

1 komentarz:

  1. Takie historie przerażają, poruszają... i rodzą bunt: skąd w człowieku tyle zła?!
    Wojna... nie można zapomnieć jak bardzo niszczy ona ludzi...
    Czytam, Pamiętam, Jestem!
    3maj się tam, Antoś!

    OdpowiedzUsuń