piątek, 16 sierpnia 2013

W Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, jak wyszedłem o 8.00 rano z plebanii, tak wróciłem przed 21.00. Oprócz duszpasterstwa w parafii, tego dnia były jeszcze dodatkowe sprawy, które skutecznie zapełniły każdą chwilę na "oddech". Mianowicie każdego 15. dnia miesiąca muszę zapłacić rachunek za prąd i to nie w dowolnym miejscu (np. poczta, bank), ale trzeba jechać do biura w mieście powiatowym (Śniatyń - 22 km). Za uiszczenie opłaty w innym terminie są nakładane kary, więc nie ma wyjścia, nawet w zimie, gdy dojazd przez zaspy jest prawie niemożliwy.

Po szybkim obiedzie u sióstr felicjanek, wyjechaliśmy wspólnie na odpust do Otyni (50 km) na godz. 15.00. Tutaj jest zwyczaj, że ksiądz przyjeżdża wcześniej, by pomóc przy spowiedzi i dołączyć się do koncelebry na Mszy św., a później był zasłużony posiłek dla księży, sióstr, ministrantów i innych zaangażowanych w liturgię (razem 20-25 osób). Poza tym, każdy może liczyć na kanapkę przy wyjściu z kościoła.
Plebania dalej w rękach państwa
Otynia to dziś kościół dojazdowy parafii w Kołomyi, a do 1945 r. prężna samodzielna parafia. Po wojnie Polaków zmuszono do wyjazdu. Nie wiem dlaczego, ale na stronie internetowej tego miasteczka dwa razy graficznie wkomponowana jest sfastyka...
Kościół w detalach

W czasach ZSRR był tu magazyn
nawozów sztucznych


Krewni panów z Kolbuszowej-Weryni?
Po odpuście parafianie rozdają
wychodzącym kanapki



W parafii Otynia urodził się
Franciszek Karpiński (autor m. in. pieśni, "Kiedy ranne",
"Wszystkie nasze dzienne sprawy" i "Bóg się rodzi").
Na zdj. grób jego krewnego.

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię Karpińskiego, ale nie wiedziałam, że tak się urodził... Działaj, Antoś, działaj - widać jest nad czym pracować!

    OdpowiedzUsuń