środa, 7 sierpnia 2013

Dzień minął na koszeniu rzymskokatolickiego cmentarza w Zabłotowie. Cmentarzy w miasteczku jest podobno pięć. Oprócz naszego udało mi się zobaczyć jeszcze 3 nieczynne: wojenny (żołnierzy Armii Czerwonej), żydowski i chyba dawny prawosławny. Dwa ostatnie wyglądają trochę jak "zaginione miasta" z dawnych cywilizacji - zarośnięte w taki sposób, jakby poza marginesem społecznym (widać po butelkach) nikt tam nie zachodził.
Dzięki staraniom parafianki, pani Jadwigi, do koszenia przyszedł skierowany przez wójta pracownik z gminy.

Wasyl jest grekokatolikiem, jeszcze nigdy nie był na naszym cmentarzu. Podczas rozmowy wyszło, że ma on bardzo stereotypowy obraz naszej parafii. Myślał np. że w kościele jest msza najwyżej raz w tygodniu a na nabożeństwa przychodzą mieszkający tu Polacy - w domyśle starsi ludzie. Bardzo się zdziwił, gdy naświetliłem mu coś innego. Stereotyp Polaka-katolika ciągle ciąży na duszpasterstwie w byłym Związku Radzieckim. Zmiana myślenia następuje bardzo powoli i niewiele w tym pomogły nawet dwa ostatnie konklawe. Po prostu sprawżnyj Ukrajinec ce chrystyjanyn schidnioho obriadu ("Prawdziwy Ukrainiec to chrześcijanin wschodniego obrządku")...

Jeśli ktoś w swoim życiu odkrywa duchową pustkę, zadaje pytania odnośnie wiary i Boga, to ma trzy możliwości: zostać jawnym ateistą, przyjść po pomoc do księdza rzymskokatolickiego lub do sekty (np. wszechobecni świadkowie Jehowy). Pop, który zwykle ma rodzinę i liche wykształcenie teologiczne, unika trudnych pytań i bazuje bardziej na tradycji (dziadek chodził, tata chodził, to i ty chodź do cerkwi i wierz tak jak oni). Tym sposobem połowa korzystających z duszpasterstwa przy kościele w Zabłotowie posiada różną historię życia. Dziś są to ludzie nawróceni, wrażliwi na Słowo Boże - wcześniej poszukujący i pogubieni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz